Norwegia to nie tylko ryby i foki.

norway40Myśląc stereotypami błądzimy! Przekonałem się wczoraj, kiedy oglądałem oferty pracy w Norwegii i Skandynawii. Wydawało mi się, że Polak wykształcony może tam jechać do pracy, ale tylko przy rybach, malinach, sprzątaniu itp. Właśnie to myślenie stereotypowe odpędzało moją chęć wyjazdu zagranicę. Już dawno miałbym dobrą pracę po studiach, a tak odbyłem tylko bezpłatny staż w moim rodzinnym mieście i jeżdżę z aplikacjami po firmach, nawet tych, które nie rekrutują. Wczorajszy rytualny przegląd portali z ofertami pracy powalił mnie na kolana. Prawnik tutaj jest nikim, jeśli nie ma rodziców z kancelarią rodzinną. Przez przypadek znalazłem link do strony z ofertami pracy w Norwegii, gdzie z moim wykształceniem mogłem wysłać prawie dwadzieścia odpowiedzi rekrutacyjnych. Mam tylko nadzieję, że nieznajomość norweskiego mnie nie będzie dyskwalifikować, ale jeśli nawet tak się stanie jeszcze dziś zacznę uczyć się tego języka. To jest jedyna szansa na pracę na najlepszych warunkach. Szkoły językowe chyba też najwyraźniej wiedzą o tym, że młodzi Polacy będą chcieli uczyć się tych mniej popularnych języków niż angielski, niemiecki, czy francuski. Największą liczbę uczniów mają oni w grupach języka szwedzkiego, norweskiego, a nawet japońskiego. Można na podstawie ilości zapisujących się na dane języki przygotować wykres rynku zatrudnienia na świecie. Norweski nie może być przecież trudniejszy od innych języków. Może dziwnie brzmi, ale czego nie robi się dla wspanialej kariery zawodowej? Kiedy się jest prawnikiem bez prawniczych tradycji rodzinnych, trzeba walczyć! Podejmowanie walki mam we krwi, w końcu jestem potomkiem powstańca, który zginął walcząc za ojczyznę.

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *