Do pracy w Norwegii w ciemno czy na pewniaka?

norway5Zawsze byłam strachliwa. Nawet na wczasy wybierałam się w pełni zorganizowana z biurem podróży, a i tak jeszcze bałam się, czy wszystko będzie w porządku. Kiedy po studiach znalazłam pracę w Polsce cieszyłam się, że nie muszę jak moi znajomi emigrować z kraju za chlebem. Niestety ta radość nie trwała zbyt długo. Kiedy druga pensja nie wpłynęła na moje konto, a pracodawca kpił w żywe oczy zaczęłam zastanawiać się nad pracą w Norwegii, o której opowiadali mi dawni znajomi i która chwalili się na portalach społecznościowych. Każdy kto tam pojechał opowiadał same pozytywne rzeczy, od warunków pracy po wynagrodzenie. Na początku ze strachem myślałam o takim wyjeździe do pracy, ale po kolejnym przepracowanym za darmo miesiącu przełamałam lęki. Jedni twierdzili, że warto aplikować w polce na oferty pojawiające się w internecie, inni, że lepiej szukać pracy na miejscu. W życiu nie jechałam nigdzie w ciemno! Nawet na wieś do cioci musiałam się anonsować i pytać czy kogoś zastanę w domu, aby nie siedzieć pod drzwiami pół dnia, kiedy wszyscy w polu. Teraz też nie chciałam ryzykować. Aplikowałam na jednym z popularnych portali pełnym ofert pracy w Norwegii. Odpowiedź otrzymałam błyskawicznie. Nawet nie miałam zbyt wiele czasu na myślenie i szukanie obaw, gdyż praca była od zaraz. W ofercie było zagwarantowane zakwaterowanie, szkolenie, a nawet natychmiastowa zaliczka na miesięczne wyżywienie. Można powiedzieć, że wszystko było jak w ofercie wczasów all inclusive. Po zakwaterowaniu okazało się, że otrzymaliśmy nawet więcej, niż mieliśmy w umowie… a mianowicie dostaliśmy las w sąsiedztwie kwaterunku i wspaniały klimat. Okoliczni gospodarze mieli dla nas także swojskie wyroby, które sprzedawali emigrantom takim jak ja i reszta grupy z Polski po bardzo atrakcyjnych cenach.

2 komentarze

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *