Przetarte szlaki do pracy w Norwegii

norway9Kaśka wyjechała w zeszłym roku. Była moją przyjaciółką od najmłodszych lat, dlatego bolała mnie jej emigracja. Spędzałyśmy kiedyś wiele czasu razem, a teraz pozostał nam czat i inne komunikatory internetowe. Kiedyś zapytała mnie czy nie chciałabym jej odwiedzić. Pomyślałam, że to wspaniały pomysł i kupiłam sobie bilet na samolot. Miały to być kilkudniowe odwiedziny. Kaśka poznała mnie z obecnym towarzystwem i pokazała kilka interesujących miejsc w zamieszkiwanej przez nią części Norwegii. Jak mi się tam podobało!!! Ludzie mili i serdeczni, otoczenie jak z bajki, jakieś renifery przechodzące przez drogę- żyć nie umierać! Nie chciało mi się wracać… Już trzeciego dnia Kaśka zaproponowała mi pracę w restauracji. Powiedziała, że kilka godzin popracuję i zwróci mi się koszt biletów na samolot. Nie byłam ani leniuchem, ani też formą ludzkiego pasożyta, który chce dostawać wszystko za darmo, dlatego od razu się zgodziłam na taką formę doświadczenia. Układanie naczyń w wielkich zmywarkach, wyjmowanie ich i segregowanie na zapleczu było proste jak barszcz. Po kilku dniach dostałam swoje wynagrodzenie…Ku mojemu zaskoczeniu była to równowartość mojej miesięcznej pensji w Polsce. System dwunastu godzin na kasie w hipermarkecie i niewiele ponad tysiąc złotych wypłaty przestały się dla mnie całkowicie liczyć. Do Polski wróciłam już tylko, aby rozwiązać umowę z dotychczasowym pracodawcą, oraz zabrać swoje najważniejsze rzeczy. Kaśka miała już dla mnie stałą ofertę pracy, w dodatku z możliwością awansu. Przyjaciółka przetarła mi szlaki na norweskim rynku pracy. Jak dobrze pójdzie to może i ja załatwię tu komuś lepsze warunki życia???

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *