Sezonowo na zawsze

norway24Maliny! Moje ulubione owoce! Dzięki nim przeszłam prawdziwą metamorfozę życia. Na wsi, gdzie o pracę było bardzo trudno nie miałam szans na normalne życie. Rodzice zaczęli chorować i ktoś musiał zarabiać na utrzymanie całego dobytku. Mój brat był pierwszym emigrantem w rodzinie. Pamiętam, że kiedy wyjeżdżał na sezonowy zbiór malin do Norwegii wszyscy traktowali ten wyjazd jak bohaterski wyczyn. Brat niczym heros pokonał morze i podbijał Skandynawski półwysep, regularnie wspierając rodzinę niemałą sumą euro. Ja również postanowiłam dorobić trochę grosza przy sezonie na maliny. Nauczona pracy na wsi nie martwiłam się o dłonie podrapane kolcami, ani o to, że nie dam rady pracując w akordzie. Jestem silna i potrafię pracować w pocie czoła! To było moje życiowe motto. Sezon nie trwa długo, a powrót na wieś z każdym dniem mnie przerażał. Na norweskim wybrzeżu mogłam ze spokojem planować przyszłość. Wielu pracowników sezonowych już od tygodnia próbuje załapać się na kolejne nabory do pracy przy rybach, albo jako pomoc kuchenna. Myślę, że to jest moja szansa, aby też coś znaleźć. Robi różnicę przecież siedzenie za darmo i klepanie biedy w domu, a nawet najprostsza robota za euro w Norwegii. Czas dojrzeć jak te maliny i przestać liczyć na podupadającą gospodarkę rodziców. Z jednego ciągnika kokosów nie będzie, a tu nawet za najniższą pensję można spokojnie przeżyć od pierwszego do pierwszego. Postanowiłam: Zostaję! Nawet kwestie zamieszkania są tu o wiele bardziej perspektywiczne. W kilka dni będę mieć nie tylko pracę na dłużej niż sezon, ale też skromne, przytulne mieszkanko. Nawet zdrowe norweskie jedzenie, mniej tłuste i mniej modyfikowane przypadło mi do gustu. Ryby są pyszne!

2 komentarze

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *